MKS Polar Wrocław - strona nieoficjalna

Strona klubowa

Najbliższe spotkanie

W najbliższym czasie zespół nie rozgrywa żadnego spotkania.

Logowanie

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 2 gości

dzisiaj: 53, wczoraj: 190
ogółem: 2 218 887

statystyki szczegółowe

Zegar

Ankiety

Brak aktywnych ankiet.

Aktualności

Podsumowanie sezonu cz. II ...

  • autor: polarfun, 2011-06-20 09:28

Jednak mecz inauguracyjny nie wypadł po naszej myśli. Echa decyzji personalnych w juniorach Śląska, nowe otoczenie, niezgrany ze sobą zespół (to zbyt dużo do udźwignięcia jak na młode jeszcze głowy).

Zawodnicy nie byli sobą. Spięci, zagubieni, walczący przecież o cenne punkty ulegli nieco odmłodzonemu, ale pewnemu siebie zespołowi Śląska 0:1. Szkoda, bo czas pokazał, że był to najłatwiejszy mecz wiosny w porównaniu z tymi, których byliśmy świadkami już w tydzień później. Jednak najważniejsze po tym meczu było to, że zespół bardzo dobrze przyjął nowych graczy w swoje szeregi. To dawało sporo optymizmu przed kolejnymi starciami.

czytaj dalej....

Głogów był przełamaniem. Wygraliśmy tam 1:0, ale to nie my nadawaliśmy rytm grze. To Głogów był rozpędzony, a my mieliśmy kapitalnie broniącego bramkarza, harującego w ofensywie Narkiewicza oraz zawodników z wielkimi sercami.

Następny mecz z Ząbkowicami w podobnym tonie, choć gra zespołu już dużo lepsza w porównaniu z Głogowem. Ze stanu 0:1 wydzieramy po ciężkiej batalii 3 pkt. przeciwnikowi.

Narkiewicz i Mańkowski grają koncertowo w ataku strzelając po 1 bramce. Obie bramki perfekcyjne, a pierwszy gol Narkiewicza w naszych barwach to 50 metrowy rajd przez boisko z wygraniem pojedynku biegowego, minięciem zamachem obrońcy i uderzeniem z 16 metrów pomiędzy nogami bramkarza. To najładniejsza bramka jaką zdobył Daniel w Polarze.

Mankamenty w grze obronnej jednak są widoczne. Gol strzelony przez Orła nie miał prawa być zdobyty, ale jak później się okazało nasza obrona zawiodła nie pierwszy i nie ostatni raz L.

Kolejny mecz w Oleśnicy to złamanie oporu przeciwnika i pokaz siły ofensywnej naszej drużyny. Gra całego zespołu perfekcyjna, łącznie z obroną, dla której był to najlepszy mecz (oprócz 3 ostatnich kolejek po przemeblowaniu defensywy). Narkiewicz pokazał klasę i nieprzeciętne umiejętności wykorzystując niemalże każdą sytuację stworzoną mu przez kolegów. Wynik 7:1 dla nas i 4 gole Narkiewicza odbiły się echem w lidze, a naszemu snajperowi otworzyły, jak się okazało drogę do „króla strzelców”.

Niestety kolejne 2 mecze obnażyły naszą największą słabość, czyli grę w defensywie. Koszmarne błędy i w dwóch meczach tracimy 14 bramek !!!  Porażki 3:6 ze Świdnicą i bolesne 1:8 w Lubinie (tu niestety zmartwiło niesportowe podejście niektórych zawodników do meczu) ostudziły optymizm i kazały z troską patrzeć w przyszłość. Konieczne było poszukiwanie nowych rozwiązań w defensywie.

Następny mecz z Nysą to feralny 3 maja i opady śniegu. 2 zdobyte bramki do przerwy autorstwa Daniela Narkiewicza, plus przerwany po I połowie mecz w efekcie dały nam zwycięstwo walkowerem.

Mecz w Dzierżoniowie to tylko potwierdzenie, że jakiekolwiek statystyki w piłce nożnej nie mają najmniejszego sensu. Do 20 min spotkania prowadziliśmy grę stwarzając sytuacje bramkowe, aż nagle mecz się właściwie dla nas skończył. W kilkanaście minut rywal wcisnął nam 6 bramek. Mecz wyglądał wówczas jak trening ćwiczącej różne warianty treningowe Lechii z przeciwnikiem biernym. To był najbardziej negatywny popis naszej defensywy w całej rundzie. Założę się jednak, że to czego byliśmy świadkami w II połowie, niewielu trenerów ma okazję oglądać. Przy wyniku 1:7 nawet najwięksi optymiści mogliby stracić wiarę w sukces. Jednak nasz zespół stłamsił rywala. Lechia przestała istnieć, a nasi zawodnicy grali z tak olbrzymią determinacją i pasją, nieustannie motywując się do wysiłku (tu wielkie słowa uznania dla kapitana Dawida Jakubowskiego). Gdybym tego nie widział na własne oczy, to nie uwierzyłbym w to. Zdobyliśmy 2 bramki w tym czasie, stwarzając kilkanaście sytuacji na zdobycie gola, niestety niemoc strzelecka była olbrzymia. Sam Omar powinien ustrzelić co najmniej hattricka w II połowie. Ale istotne było to, że od tego meczu chłopaki zaczęli wierzyć w siebie. Ten mecz paradoksalnie kończący się sromotnym laniem (patrząc tylko na wynik) był meczem, który dał nam więcej, niż jakiekolwiek punkty, czy zdobyte bramki, bo spowodował, że drużyna wreszcie dojrzała. To był inny zespół od tej pory: pewny siebie, walczący, coraz lepiej poukładany.

Przekonał się o tym nasz najbliższy rywal Parasol, którego odprawiliśmy z kwitkiem 5:2,  prowadząc już po 5 min gry 2:0. W tym meczu akcja szła za akcją. Zagraliśmy koncertowo. I mimo kolejnych błędów naszych obrońców i doprowadzeniu do stanu 2:2 zdołaliśmy udokumentować naszą wyższość. Kapitalny mecz, już drugi z kolei rozegrał kapitan Jakubowski.

Następne spotkanie w Żarowie to pokaz kultury gry nad siłą fizyczną rywala. Do tego bardzo krzywdzący nas sędziowie, (co zdarzyło się po raz pierwszy, ale na szczęście ostatni w sezonie) plus bardzo niepewna gra środka obrony sprawiła, że zamiast 3 pkt wywozimy remis z Żarowa. Po tym meczu chłopcy padli na murawę ze zmęczenia. Potrzebowali przerwy, a tu niestety liga zaczynała przyspieszać.

 

Trener:  Mirosław Rokosz

cdn.....


  • Komentarzy [1]
  • czytano: [760]
 

autor: ~Kibic 2011-06-20 12:44:00

avatar Bardzo fajnie się to czyta Panie Trenerze !! Super !! Czekam na cz III..


Dodaj swój komentarz

Autor: Treść:pozostało znaków:

Wyszukiwarka

Reklama

Najnowsza galeria

Obóz Świdnica 2014
Ładowanie...

Najbliższa kolejka

Najbliższa kolejka 31

Buttony

Statystyki drużyny